Ponieważ jestem zwolenniczką noszenia w chuście, to martwi mnie, jak często młodzi rodzice rezygnują z noszenia lub bardzo szybko zniechęcają się po pierwszych próbach. Chciałabym w tym wpisie umieścić różne pomysły i dobre rady, które udało mi się zebrać podczas noszenia naszych córek. Mam nadzieję, że ułatwią Wam one rozpoczęcie przygody z chustą.
Wymyśliłam sobie teorię, jak być najlepszym rodzicem, jakim się tylko da. Nie przytoczę żadnych badań na jej potwierdzenie ani nie podeprę się autorytetem żadnego sławnego naukowca. Ale ponieważ ta teoria jest moja i międlę ją w głowie od dwóch lat, to jestem całkowicie przekonana o jej słuszności. I dzisiaj się nią z Wami podzielę.
Jak powszechnie wiadomo, są dobre i złe powody by nosić w chuście. Dobre to nawiązywanie tej jakże magicznej relacji z dzieckiem i Bliskość (ale taka koniecznie z dużej litery). A złe – to zwykłe lenistwo i wygodnictwo. I do tego drugiego chciałabym Was dzisiaj namówić.
Nie pokochałam mojej córki w momencie, gdy ją pierwszy raz zobaczyłam. Drugiej córki też nie. Czy tylko ja tak miałam? I przede wszystkim – czy to czyni ze mnie złą matkę?
Miało być tak znacząco, symbolicznie. Miałam umieścić pierwszy wpis tutaj w dzień swoich 30-tych urodzin. No ale to to, tamto, Młodsza miała sraczkę, Starsza nie chciała wieczorem klocków posprzątać. No i tak zeszło, że robię to teraz.